Opowiadanie to powstało w skutek jednego z moich szalonych snów. Ponieważ brak mi systematyczności w pisaniu, postanowiłam, że publikacja tego mojej "twórczości" na blogu, pozwoli mi nabrać nieco systematyczności (chociaż tej pozornej) w rozwijaniu również tego "projektu", tak jak stało się z "Historią Niszy". Mam również nadzieję, że będzie to dla kogoś inspiracją lub zwyczajnym umileniem czasu ;)

piątek, 31 maja 2013

5. Jeśli już, to Pan Łukasz

Pierwsze uderzenie spadło na nią znienacka.
- AU! PRZESTAŃ TY ŚWIRZE!
- Ojoj... Niszo... w ogóle się nie uczysz... A to kiepska cecha. Ale nie załamuj się, ze wszystkim sobie poradzimy.

Kolejne razy spadały na jej pośladki (dokładnie w odsłonięte miejsca). Nigdy nie była chłostana, a jej odporność na ból była niemalże znikoma. Nic więc dziwnego, że już po kilku uderzeniach w to samo miejsce, z jej oczu pociekły łzy. Wstydziła się tych łez – nigdy nie płakała kiedy ktoś ją widział. Była na siebie wściekła, bo nie mogła opanować własnego szlochu. Pośladki piekły niemiłosiernie, a każde kolejne uderzenie potęgowało ból.

- Moja droga, zawsze byłem zwolennikiem pokojowych metod, ale jak już wspominałem, uważam Cię za szczególny przypadek. I jak sama mi pokazałaś, należy użyć wobec Ciebie specjalnych metod.

Dziewczyna pełna była sprzecznych emocji. O ile cała sytuacja była dla niej rodem z jakiegoś abstrakcyjnego filmu porno-fantasy o tyle sama nie mogła ustalić czy to, co się dzieje jest dla niej przyjemne czy nie. Sam fakt, że stanęła przed takim pytaniem był dla niej ogromnym zaskoczeniem. Nigdy nie dostrzegała u siebie zapędów do masochizmu, wręcz przeciwnie – do dzisiaj pamiętam jakim fochem zarzuciła Marcinowi, kiedy podczas seksu klepnął ją w pośladek. A dziś? Dziś zastanawia się, czy sprawia jej przyjemność chłosta.

- Niszo, czy jesteś gotowa by zjeść? Moje działania musiały Cię bardzo zmęczyć.
- Zjem – była już tak wyczerpana, że musiała coś zjeść za wszelką cenę. Kiedy mężczyzna odpiął jej dłonie od opasek, była przekonana że upadnie. I pewnie miałaby racje, gdyby nie fakt, że Łukasz złapał ją wpół i zaniósł do garażu. Tam ułożył ją na podłodze, a sam usiadł w fotelu. Nisza delikatnie uniosła się na kolanach, i patrząc zupełnie w drugą stronę oczekiwała co będzie dalej. Ku swojemu zaskoczeniu, nie poczuła się aż tak upokorzona jak przewidywała.

- Popatrz na mnie – jego ton nie znosił żadnego sprzeciwu. Pełna obaw i wstydu podniosła wzrok, by ujrzeć Jego uśmiechniętą, delikatną twarz. - Widzisz... Nie boli tak bardzo jak chłosta, co?

Podał jej pierwszą łyżkę gorącego napoju. Początkowo niechętnie, ale jednak ze smakiem zaczęła przyjmować od niego pokarm, by po dłuższej chwili, spierając się na jego kolanach pochłaniać kolejne porcje posiłku.

- Nie sądziłem, że w tak małej istotce może zmieścić się aż tyle – zażartował

To sformułowanie speszyło ją do tego stopnia, że wycofała się do swojej wcześniejszej pozycji. Otępienie i zmęczenie dawały o sobie znać. Zatoczyła się lekko i znów oparła na jego kolanie. Łukasz złapał ją za nadgarstki, by po chwili ponownie wziąć ją na ręce. Podniósł ją i zaniósł do jej sypialni.

- Co prawda nie jest to pora kąpieli, ale myślę że zupełnie spokojnie możemy zrobić niewielkie odstępstwo od reguł dnia, byś mogła odpocząć. W końcu stanęłaś na pierwszym stopniu do spełnienia swojego marzenia. - Ni myślała, że to żart, ale kiedy podniosła zmęczone powieki stwierdziła, że na twarzy tego dziwnego człowieka brak jakichkolwiek oznak dowcipu.

- Jak długo tu będę? Co będę robić na co dzień?
- Weź kąpiel i idź spać, Niszo. Pamiętaj o tym, by nie zapinać kieszeni. To Twoja kara, którą musisz odbyć.

Wstała, sięgnęła po kosmetyczkę i z wyraźnym oburzeniem przechodząc obok niego, udała się do łazienki. Weszła pod prysznic i z ulgą puściła ciepłą, wręcz gorącą wodę. Ostre strumienie siekły obolałe pośladki. Bała się zastanawiać nad czymkolwiek co dzisiaj się stało. A tym bardziej nad tym, co przyniesie kolejny dzień.

Wyszła spod prysznica i założywszy ubranie stanęła na korytarzu. Musiała znaleźć Grześka. Musiał jej pomóc się stąd wydostać. Zajrzała do pierwszych drzwi jakie napotkała. Zdziwione oczy młodej, może osiemnastoletniej niewiasty nie wyrażały niczego niezwykłego. Ani lęku, ani przerażenia, które przez ostatnie godziny nieustannie błądziły po twarzy Niszy. Weszła.

- Posłuchaj, przepraszam że Cię nachodzę, mam na imię Nisza, proszę pomóż mi: wiesz może gdzie znajdę Grześka Pomruka? Jest tutaj nowy.
- Nie szukaj nikogo. Nie wolno nam chodzić w nocy pomiędzy pokojami. Nie chcesz mieć problemów z tego tytułu – uwierz mi. Wróć do swojego pokoju.
- Proszę Cię, powiedz mi co to za miejsce? Czemu mnie tu przetrzymują? Czemu Łukasz zajął się mną osobiście, skoro odniosłam wrażenie że zazwyczaj takich rzeczy nie robi? Błagam Cię odpowiedz mi chociaż na jedno z tych pytań.
- Jeśli już, to Pan Łukasz. Wybrał Cię, bo jesteś nieświadoma samej siebie. Dużo się mówi o Twoim pobycie tutaj i tym, że jesteś wyjątkowa – inna niż wszyscy do tej pory. Słuchaj, nie strać tej szansy. Możesz wiele osiągnąć, jeśli tylko umiejętnie ją wykorzystasz. Jeśli dobrze zrozumiałam pewną rozmowę, od wielu lat nie pojawił się nikt taki jak Ty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz