Opowiadanie to powstało w skutek jednego z moich szalonych snów. Ponieważ brak mi systematyczności w pisaniu, postanowiłam, że publikacja tego mojej "twórczości" na blogu, pozwoli mi nabrać nieco systematyczności (chociaż tej pozornej) w rozwijaniu również tego "projektu", tak jak stało się z "Historią Niszy". Mam również nadzieję, że będzie to dla kogoś inspiracją lub zwyczajnym umileniem czasu ;)

środa, 29 maja 2013

4. Lekcja współpracy

- Nie dostaniesz nic do jedzenia, dopóki nie uklękniesz. Miej tego świadomość – zapach ciepłej zupy stopniowo dolatywał do jej nozdrzy, by subtelnie przypomnieć jak bardzo jest głodna. Ale przecież nie będzie klęczeć przed obcym facetem! Stała tak patrząc na niego z buntem w oczach, a żaden mięsień na jej twarzy nawet nie drgnął.


- Dobrze, rozumiem. W takim razie razie pójdziesz do swojej sypialni i będziesz czytać. Radziłbym czytać uważnie, ta wiedza może Ci się baardzoo przydać. - nie był zły ani rozdrażniony. Odesłał ją wręcz z uśmiechem na ustach. 

Nisza powolnym krokiem udała się do swojej sypialni. Na łóżku leżała gruba książka, której nigdy wcześniej nie widziała. Na skórzanej okładce, pozłacanymi literami widniał napis: „Wartość kobiety”. Otworzyła i zaczęła lekturę. Tekst mówił o tym, jak kobieta ważna jest dla mężczyzny, jak ten bardzo ją ceni i o czym każda kobieta pamiętać powinna. Przeczytała kilka stron. Odłożyła książkę zupełnie ignorując ostrzeżenie Łukasza, i zaczęła się zastanawiać nad własną sytuacją. Nad tym gdzie jest, czemu jest tak wyjątkowa dla tego mężczyzny, że postanowił zająć się nią „osobiście” (co świadczy o tym, że nie jest to częste)? Co sprawiło, że jej wieloletnia przyjaciółka niemalże zabiła ją wzrokiem usłyszawszy o decyzji Łukasza? Co właściwie dzieje się teraz z Iloną? Czemu oni wszyscy tutaj są?

Jej przemyślenia przerwało szarpnięcie drzwi.

- Niszo, czy jednak zgłodniałaś? - zerknęła na zegarek stojący przy łóżku. Z zaskoczeniem stwierdziła, że od momentu kiedy tutaj przyszła, minęły 4 godziny 

- Jestem głodna od 6 godzin.
- Rozumiem... Bardziej interesowało mnie, czy jesteś już gotowa coś zjeść – jej żołądek zbuntował się jeszcze bardziej, kiedy stojący za Łukaszem mężczyzna, pokazał jej parujący talerz zupy.
- Nie będę przed Tobą klęczeć, zapomnij!
- Eh... Widzę, że jednak  nie do końca szanujesz mnie i panujące tutaj zasady. Cóż, szkoda... - ogromny uśmiech wpełzł na jego twarz – chciałbym zaprosić Cię na spacer, co Ty na to? 
- Nisza wstała i ruszyła w kierunku drzwi. Łukasz złapał ją jak poprzednio za przegub nadgarstka i ruszyli przed siebie.
- Zabiorę Cię w miejsce, którego jeszcze nie widziałaś. - pochwalił się niczym mały chłopiec.

Przeszli obok garażu, by - mijając go – znaleźć się przy kolejnym budynku, którego Nisza wcześniej w ogóle nie widziała. Weszli do środka, a to co zobaczyła spowodowało chęć ucieczki. Spróbowała się szarpnąć, ale mocny uścisk jej na to nie pozwolił

- Bardzo nie chcę tego robić, niestety w jakiś sposób MUSISZ nabrać do mnie szacunku.

Nie rozumiała, co dokładnie ma na myśli. Przecież chyba nie będzie jej bił?! Rozejrzała się po okrągłej budowli, gdzie dostrzegła oprócz linek i opasek przytwierdzonych do ścian, wystawkę przeróżnych narzędzi do chłosty. W pierwszej chwili przeraziła się, że zostanie zwyczajnie zbita, ale później uznała ten pomysł za tak niedorzeczny, że uznała zbiór za egocentryczną kolekcję. Nawet nie zauważyła, kiedy puścił jej nadgarstek i odszedł kawałek.

- Podejdź. - z bliżej niewyjaśnionych przyczyn uspokoiła się nieco, kiedy przyswoiła teorię o zbiorze kolekcjonera. Przerażenie wróciło, kiedy podchodząc do Łukasza poczuła zaciskające się na jej dłoniach opaski. Liny zostały podciągnięte, a ona odwrócona przodem do ściany. Wzdrygnęła się kiedy dotknął jej w pełni ubranego pośladka.

- Widzisz, zapewne nie zwróciłaś na to uwagi, ale kieszenie w Twoich spodniach są odpinane. W każdej chwili mogę odsłonić część Twoich pośladków. Nie obawiaj się – nie będę Cię rozbierał. - kiedy to powiedział, szarpnął za kieszenie spodni, a te opadły w dół trzymając się jedynie na na kilku nitkach. 

- Ni, aby spełnić swoje marzenia, musisz zrozumieć, że jestem dla Ciebie jedyną drogą do ich osiągnięcia. A niczego wspólnie nie osiągniemy, jeśli będziesz się buntować, a przede wszystkim jeśli nie będziesz mnie szanować. Bo przecież jeśli Ty nie będziesz miała do mnie szacunku, to co miałoby sprawić, bym JA miał szacunek do Ciebie? Ale do rzeczy... Ślady jakie powstaną na Twoich pośladkach poprzez odsłonięte klapy kieszeni, będą Ci przypominać o tym, jak ważny jest szacunek. A fakt, że będziesz je nosić odsłonięte przez kilka dni, będzie dla Ciebie karą. Ale nie karą za brak szacunku. Karą za to, że nie chcesz ze mną współpracować.

- Chyba nie będziesz mnie bił, prawda?! - zaczęła się nerwowo rozglądać za Łukaszem, jednak odwrócona przodem do ściany nie mogła go dostrzec, a szamotanie się uniemożliwiło jej usłyszenie czegokolwiek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz