Opowiadanie to powstało w skutek jednego z moich szalonych snów. Ponieważ brak mi systematyczności w pisaniu, postanowiłam, że publikacja tego mojej "twórczości" na blogu, pozwoli mi nabrać nieco systematyczności (chociaż tej pozornej) w rozwijaniu również tego "projektu", tak jak stało się z "Historią Niszy". Mam również nadzieję, że będzie to dla kogoś inspiracją lub zwyczajnym umileniem czasu ;)

piątek, 24 maja 2013

2. Wybranka

Na początek chciałam wszystkim przypomnieć, że był to sen, którego  w żaden sposób zmieniać nie chciałam, stąd wszystkie surrealistyczne wizję ;) 

Głosy umilkły, a Nisza z coraz większym przerażeniem zaczęła zastanawiać się, czym właściwie jest to miejsce. Postanowiła porozmawiać z przyjaciółmi za wszelką cenę. Wstała i starając się by nikt jej nie zauważył, weszła do budynku. Jej przerażenie wzrastało z każdą sekundą, gdy zaraz przy wejściu zauważyła ogromne terrarium oświetlone lampą grzewczą w którym zamknięte były trzy młode kobiety. Wyglądały na bardzo zmęczone. A jeszcze bardziej zawstydzone całą sytuacją. Hol wypełniony był ludźmi po brzegi, a wnętrze budynku niemalże oszałamiało swoją wielkością i przepychem. Nisza zaczęła nerwowo rozglądać się za Grześkiem. On jeden był z nią zawsze szczery.

- Nisza. – nie był to głos żadnego z jej znajomych, a jeden z usłyszanych w garażu. Niski, męski, ciepły głos przywołał ją po imieniu, czego zupełnie się nie spodziewała. Odwróciła się z lękiem i spojrzała na szczupłego mężczyznę w okularach. Lekki zarost wokół brody, oraz wąsy sprawiały, że wyglądał jeszcze poważniej. Patrzył na nią znad okularów, jak gdyby dokładnie ją znał.

- Skąd zna Pan moje imię?! Gdzie ja właściwie jestem?! Co tutaj się dzieje?! - panika zaczynała opanowywać ją krok po kroku. Następny kamień milowy osiągnęła w momencie gdy zza pleców tajemniczego mężczyzny wyszedł, nie kto inny, a właśnie Grzesiek.

- Nisza, nie bój się. Nic złego Cię tutaj nie spotka. Poddaj się trochę szaleństwu – Grzesiek zawsze uważał, że Ni jest okropną nudziarą. Kiedy tylko nadarzała się jakakolwiek okazja, wypominał jej stateczny tryb życia, trywialność i brak spontaniczności. Ale w tej sytuacji zupełnie nie spodziewała się takiej reakcji. Wywieziona donikąd  jakiś facet przetrzymujący furę młodych osób zna jej imię, a ona jak zwykle nie ma ze sobą telefonu, by ktoś mógł ją zabrać z tego piekiełka.

- Czyś ty już do reszty zwariował? Zabierz mnie stąd jakoś! Co to w ogóle jest za miejsce – mężczyzna, którego imienia nie znała, lekko skinął w kierunku Grześka, a ten bez słowa odszedł odwracając się do niej plecami.

- Chodź. - powiedział nieznajomy.

Ton jego głosu sprawiał, że nie umiała postąpić inaczej jak tylko spełnić polecenie. Zresztą bała się go nie na żarty. Wyszli z budynku i udali się do garażu. Dopiero teraz zauważyła ogromne patio pomiędzy domem a garażem, gdzie dostrzegła Ilonę, Gosię oraz kobietę, która ją w to całe zamieszanie wciągnęła.

- Ni, widzisz, tutaj nie dzieje się zupełnie nic złego. My tylko spełniamy marzenia osób, które chcą je spełnić. Nie znalazłaś się tutaj przypadkowo. Nauczysz się wielu rzeczy, które sprawią, że nie będziesz chciała cofnąć czasu nigdy więcej, możesz mi wie...

- Ale ja nie chcę tutaj być! Rozumiesz to?!
- Twoje pytanie „Skąd zna PAN moje imię” było nieco bardziej stosowne, nie uważasz? Poza tym nie dałaś mi dokończyć zdania, a to już skrajnie nieuprzejme.
- Chciałabym wrócić do domu.
- Twoja rodzina została powiadomiona gdzie jesteś. Są o Ciebie spokojni. Czy coś stoi na przeszkodzie, byś sama sprawdziła, co się tutaj dzieje?
- Ale...?! - nie udało jej się dokończyć zdania. Jednym szarpnięciem została pozbawiona kurtki.
- Widzisz Ni, my tutaj na siebie nie krzyczymy. Jest to zdecydowanie nie zdrowe, zwłaszcza dla kogoś, kto nie lubi nagości.
- A więc jednak chodzi tutaj o jakieś wykorzystywanie, wiedziałam... wiedziałam... - w jej głosie zabrzmiała nutka szaleństwa.

- Obawiasz się, że Cię wykorzystam? Bądź spokojna. Tylko wyjątkowe i chętne osoby mogą w ogóle dotknąć mojej nagiej skóry. Pozwól, że przedstawię Ci najbliższe dwa tygodnie Twojego życia. Wstajemy codziennie przed 10, przygotowujemy się, by później przejść do codziennych zadań. Jeszcze nie znamy Twojego marzenia, ale myślę, że na pewno uda nam się je spełnić. - zupełnie nie wiedziała co powiedzieć.

Strach rósł z każdą kolejną minutą. Jednego uczucia nie umiała zrozumieć. Co takiego było w tym mężczyźnie patrzącym na nią spod wąskich okularów, co sprawiało że nie umiała mu się oprzeć. Nie pociągał jej seksualnie. Owszem, był przystojny, ale w tamtym momencie tego zupełnie nie dostrzegała.

- Niszo, jesteś dla mnie wyjątkowym gościem, i jako wyjątkowego gościa Cię potraktuje. Zajmę się Tobą osobiście. - w tym momencie zza drzwi wyłoniła się Ilona.

- Osobiście?! Przecież miał Pan zająć się nami wszystkimi, przecież mieliśmy spełnić marzenia, wspólnie?!
- Ilono, skoro już podsłuchujesz, to powinnaś również usłyszeć, że w tym gronie nie krzyczymy na siebie. Bardzo proszę, abyś teraz poszła do Pana Jacka i powiedziała mu co zaszło. 

Rzeczywiście jego głos był nader spokojny. Nie dało się w nim usłyszeć nawet nutki irytacji czy zmiany emocji, czego nie można było powiedzieć o nagle pobladłej i przerażonej twarzy Ilony. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz