- Wracając do naszej rozmowy. Powiedz mi, czy wiesz jakie marzenie chciałabyś spełnić?
- Nie. - już uświadomiła sobie, że walka i krzyki z tym mężczyzną nie mają żadnego sensu. Jednym słowem, z trzęsącymi dłońmi odpowiedziała na pytanie.
- Mam na imię Łukasz. Oprowadzę Cię po posesji. Tutaj znajdują się wasze rzeczy, które nie będą wam już potrzebne. Wychodząc stąd odbierzecie je sobie – w komplecie. Również tutaj karmię „szczególne przypadki” - zazwyczaj jecie zupełnie sami. Jeśli rzuciłaś okiem na tę werandę, możesz zauważyć, że Ci, którzy tam przebywają spędzają czas razem. Jest to forma spędzania WOLNEGO czasu. - przeszli dalej, idąc w górę pochyłego podjazdu, by powolnym krokiem wejść do budynku. Łukasz złapał Ni za nadgarstek i trzymając jej rękę w silnym uścisku, zignorowawszy jej zaskoczone spojrzenie, lekko pociągnął dalej.

- Tutaj są wasze sypialnie. Każdy ma swoją własną. Ta – tutaj pokazał najbliższe drzwi – należy do Ciebie. Wszystkie potrzebne elementy są już w środku. Pozwól, że obejrzysz ją po powrocie. Na końcu tego korytarza, znajdują się łazienki. Zawsze, zaraz po przebudzeniu, idziecie się przygotować i umyć – radzę nie zaspać – łazienka jest tylko jedna. Spóźnianie się, też jest tutaj kiepski pomysłem.
- Czemu to wszystko ma służyć – zapytała już całkiem spokojnym głosem.
- Dobre pytanie moja droga. Czemu to ma służyć... hmm... Spełnianiu marzeń. Wiele osób, które przyjeżdżają tutaj raz, pozostaje już na stałe. Normalne życie przestaje spełniać ich oczekiwania. - Ni przypomniała sobie prześladującego ją eks chłopaka, wiecznie pijanego ojca i notorycznie wrzeszczącą matkę. Wspomnienia, które nawet w tak dziwnej i niepokojącej sytuacji budziły w niej ból. Nie umknęło to wzrokowi mężczyzny.
- Ni, każdy z nas ma bolesne wspomnienia. Jesteśmy tutaj po to, by przestały być istotne. - nie do końca wiedziała co Łukasz ma na myśli. Wiedziała jedno. Cała sytuacja zaczynała ją intrygować.
- Pójdziesz teraz do swojej sypialni. Przebierzesz się, a później wrócisz do mnie. Będę w garażu. Jasne?
- Tak... - nie rozumiała czemu się zgodziła.
Powolnym krokiem udała się do sypialni wskazanej kilka minut wcześniej. Weszła i ku swemu zaskoczeniu ujrzała duże wygodne łoże od którego odstawała wysunięta szuflada wypełniona dziwnymi, nieznanymi Niszy przedmiotami. Na pościeli leżały poskładane w kostkę ubrania, zupełnie zwyczajne. Pokój był niewielki, ale bardzo jasny, z dużym oknem. Ściany wymalowane na ciepły, ale dość ciemny kolor. Harmonia tych elementów sprawiała, że dziewczyna poczuła dziwny spokój i wewnętrzne ciepło. Przebrała się i niczym w amoku ruszyła do garażu. Przelotnie tylko, na jeden krótki moment, jej spojrzenie skrzyżowało się z nienawistnym spojrzeniem Ilony. Bez większej refleksji jednak, udała się prosto tam, gdzie zmierzała. Tam czekał na nią już tajemniczy mężczyzna, którego zupełnie nie potrafiła rozgryźć. Tuż obok kontenerów stał duży wygodny fotel, w którym wygodnie ułożony siedział On.
- Niszo. Uklęknij proszę przede mną. Na pewno jesteś głodna.
- Że co?! Chyba zwariowałeś?! - jej oburzenie było dalece większe niż można opisać to słowami. Odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w kierunku bramy wyjściowej.
- Niszo... Wróć tutaj. Dobrze wiesz, że nie masz jak się stąd wydostać, dopóki ja Ci w tym nie pomogę. - dziewczyna zatrzymała się na te słowa, nadal odwrócona do niego plecami. - Wróć tutaj. - jego ton nieco stwardniał, co wzbudziło uśpione przez moment przerażenie. - Wróć. - kierowana zupełnie nieznanymi jej do tej pory emocjami, odwróciła się i podeszła do niego, patrząc mu butnie w oczy.
- Nie dostaniesz nic do jedzenia, dopóki nie uklękniesz. Miej tego świadomość
Mru mru mru mru. ;>
OdpowiedzUsuń