Opowiadanie to powstało w skutek jednego z moich szalonych snów. Ponieważ brak mi systematyczności w pisaniu, postanowiłam, że publikacja tego mojej "twórczości" na blogu, pozwoli mi nabrać nieco systematyczności (chociaż tej pozornej) w rozwijaniu również tego "projektu", tak jak stało się z "Historią Niszy". Mam również nadzieję, że będzie to dla kogoś inspiracją lub zwyczajnym umileniem czasu ;)

środa, 14 sierpnia 2013

11. Decyzja ostateczna

- Tak, jestem pewna. - żałowałaby wyjazdu.



Była pewna. Przekonana. Nawet jeśli źle się to dla niej skończy. Musiała dowiedzieć się co dzieje się w tym dziwnym miejscu, kim są Ci wszyscy ludzie, co tutaj robią, a przede wszystkim jaka jest jej rola w tym teatrze lalek...

- Tak? - zapytał z przekąsem, a jego twarz natychmiast się rozpromieniła – Niszo, to świetnie. Bardzo się cieszę. W takim razie chciałbym, żebyś poznała zasady, które obowiązują Cię pod moją opie...

- Czy jestem Twoją... suką? - to ostatnie słowo wypluła niczym obelgę.

- Nie – będziesz nią jeśli tylko tego zechcesz i na to zasłużysz. Na razie jesteś wyłącznie moją podopieczną i na nic więcej nie zasługujesz.

- Nie.... nie zasługuję?

- Tak Niszo – na każdy tytuł należy sobie zasłużyć. Teraz nie chcesz nawet być mi posłuszną, jak mógłbym więc nazwać Cię swoją Suką, jeśli to słowo jest dla Ciebie odrażające? Suka jest dumna ze swego miana. Z wypięta piersią obnosi się z tym, że ma swojego Pana, że do kogoś należy i zasłużyła na szacunek tego kogoś. Ty nawet nie szanujesz mnie na tyle, by mi nie przerywać. Chodź tu – jego głos ponownie stwardniał niemalże tak bardzo jak jej sutki.

Podeszła do niego patrząc uważnie na ostre rysy jego twarzy, po raz kolejny dostrzegając jak bardzo jest przystojny.

- Nie możesz mi przerywać. Jest to jedna z elementarnych zasad. Odzywasz się wtedy, kiedy Ci na to pozwalam. A już na pewno nie wtedy, kiedy ja mówię do Ciebie. Przełóż się przez moje kolana.

Spojrzała na niego zaskoczona i przerażona jednocześnie. Jak to przełóż, chyba nie zleje jej tyłka jak jakiemuś dzieciakowi, to niedorzeczne.

- Niszo, bardzo proszę Cię, byś wykonała moje polecenie teraz. Zwlekanie tylko pogorszy sprawę.

Powolnie wykonała to o co ją prosił.

- Rozumiesz dlaczego zostaniesz ukarana? Zgadzasz się z tym?

- Rozumiem, ale się nie zgadzam. Nie chcę żebyś mnie bił – jej głos lekko drżał.

- Czy nie uważasz, że popełniłaś błąd?

- Popełniłam. - rzucił jej niemalże dumne spojrzenie.

- Czy każdy błąd nie ma swoich własnych konsekwencji?

- Ma...

- Czy zatem nie powinienem Cię  ukarać?

- Nie tak!

Na jej pośladki spadł pierwszy raz. Cichutko pisnęła i spróbowała się wyrwać. On jednak trzymał ją na tyle mocno, że oprócz zadania sobie dodatkowego bólu, nie zdziałała zupełnie nic. Kolejne razy spadały na jej pośladki, a dziewczyna coraz mocniej zaciskając uda krzyczała, przy każdym kolejnym klapsie.

- Cisza. - jego głos ciął niczym nóż.

Natychmiast zamilkła, zaskoczona że jest w stanie znieść ten ból w ciszy. Spodziewając się kolejnego razu, mocno spięła pośladki, jednak uderzenie nie nastąpiło. Spojrzała na niego zaskoczona i, kiedy upewniła się, że już skończył, opadła na podłogę.

- Chcesz wrócić do domu? Pytam po raz ostatni.

- …

- Nisza, wracasz czy nie?

- …

- Odpowiadaj – takiego głosu jeszcze u niego nie słyszała.

- Nie...

- Wracaj do łóżka. Jutro porozmawiamy. Wyśpij się – nie będę Cię budził. Kiedy wstaniesz, masz mnie znaleźć. Jasne?

- Tak.

- Dobranoc Niszo...

- Dobranoc...

Wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi. Jeszcze przez kilka minut przyglądała się nieruchomej klamce. To co zaszło tutaj przed chwilą przeszło jej najśmielsze oczekiwania, lecz najbardziej zaskoczyła ją jej własna reakcja. Nie rozumiejąc czemu podnieciła ją cała ta sytuacja, wstała i usiadła na swoim łóżku. Kiedy jej obite pośladki dotknęły miękkiej powierzchni materaca, wydała z siebie cichy jęk. „Nie pożałował ręki” - pomyślała. Przebrała się, po czym ułożyła wygodnie, przytulając niczym pluszową zabawkę jedną z dwóch poduszek jakie posiadała w pokoju.

Tej nocy nie mogła zasnąć. Analizowała minuta po minucie co dokładnie zaszło. Każde słowo, które wyszło z jego ust. A co najtrudniejsze – to, co może przynieść przyszłość. Tego nie umiała ogarnąć w żaden sposób. Nie wiedziała, kogo chce zrobić z niej Łukasz, ani jakie zamiary mu przyświecały. Skąd w ogóle się tu wzięła i czemu nie chce wracać. Czemu klapsy nie napawają jej już tak wielkim obrzydzeniem jak na samym początku... To wszystko kotłowało się w jej umyślę do tego stopnia, że sen stał się dobrem deficytowym, a szanse na osiągnięcie stanu nieświadomości wielkimi krokami oddalały się od Niszy. W końcu, kiedy zaczynało już świtać, zasnęła snem sprawiedliwego, śniąc o torturach i o nim, mężczyźnie, którego nie rozumiała, a to czego nie rozumiemy przeraża nas o wiele bardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz